Witajcie. Dzisiaj przygotowałam dla was recenzję kosmetyków naturalnych, które uwielbiam i ubolewam nad tym, że nie mam ich za wiele u siebie w kosmetyczce, ale myślę, że to tylko kwestia czasu, żeby moja mała kolekcja zamieniła się w większe zapasy. Swój debiut na blogu mają dzisiaj kosmetyki Leafy z którymi miałam po raz pierwszy do czynienia. Jak się sprawdziły? Czy są godne uwagi? O tym, ale i nie tylko w poniższej recenzji.
Ze względu na to, że oba produkty mają bardzo podobne działanie i tak samo pachną, zdecydowałam się opisać dwa produkty w jednej recenzji. Mam nadzieję, że taka forma wam się spodoba, ponieważ nie widziałam sensu opisywać dwóch tak podobnych produktów w osobnych recenzjach, tym bardziej, że one się uzupełniają. Dajcie znać czy takie łączone recenzję wam się podobają czy wolicie raczej osobne. Bez zbędnego gadania przejdźmy do recenzji.
Od Producenta:
Olejek, macerat Lawendowy to idealne załagodzenie problemów skórnych dla osób wymagających. Delikatny, o naturalnym PH, łagodzący olejek lawendowy, doskonale nawilża i koi zmęczoną skórę, zapewniając jej odpowiednie napięcie. Wspaniale sprawdzi się dla osób ze skłonnością do stanów zapalnych i nadmiernym wydzielaniem sebum. Nadaje skórze połysk, gładkość i elastyczność. Nadaje się do używania jako zamiennik kremu do twarzy, oraz ulubiony olejek do masażu.
Skład:Helianthus annuus seed oil, Lavandula Angustifolia Extract
Cena: 25zł/30mlMoja Opinia:
Jeśli chodzi o olejki to muszę przyznać, że praktycznie ich nie używam, dlatego byłam ciekawa czego mogę spodziewać się od tego olejku. Olejek zamknięty jest w małej, szklanej buteleczce z pipetą, dzięki której można wydobyć odpowiednią ilość produktu. Zapach nie jest taki typowy dla lawendy powiedziałabym, że jest on bardziej zmieszany z takim ziołowym zapachem, jest przyjemny i jak dla mnie jest to plus, ponieważ nie przepadam za takim mocnym, klasycznym lawendowym zapachem. Konsystencja jest lejąca i tłusta, dlatego tutaj musimy uzbroić się w cierpliwość jeśli chodzi o wchłonięcie. Tego olejku używam zawsze wieczorem w połączeniu z hydrolatem lawendowym, o którym powiem więcej za chwilę. Jeśli chodzi o działanie to mi najbardziej zależało na twarzy, gdzie walczę już długi czas z moim trądzikiem. Olejek bardzo fajnie natłuszcza cerę, dzięki czemu jest zdecydowanie lepiej nawilżona i dzięki swoim właściwością łagodzącym świetnie radzi sobie z trądzikiem, jak i również z bliznami potrądzikowymi. Uważam, że olejek jest świetny dla osób, które nie tylko walczą z trądzikiem, ale oczekują nawilżenia, oraz napięcia skóry. Świetnie uzupełnia się z hydrolatem z serii lawendowej.
2. Hydrolat Lawendowy
Od Producenta:
Delikatny o naturalnym PH, łagodzący hydrolat lawendowy, doskonale nawilża i koi zmęczoną skórę, zapewniając jej odpowiednie napięcie. Wspaniale sprawdzi się dla osób ze skłonnością do stanów zapalnych i nadmiernym wydzielaniem sebum. Nadaje skórze połysk, gładkość i elastyczność. Łagodzi poparzenia słoneczne, działa łagodząco na ugryzienia owadów. Idealnie zastępuje tonik i mgiełkę do twarzy i ciała. Nadaje blask wysuszonym i zniszczonym farbowaniem włosom.
Skład: Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Water
Cena: 25zł/50ml
Moja Opinia:
Z hydrolatem miałam do czynienia po raz pierwszy i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Hydrolat jest zamknięty w poręcznej, szklanej buteleczce z atomizerem, dzięki czemu produkt jest rozpylany w postaci delikatnej mgiełki. Jeśli chodzi o zapach to jest on taki sam jak pisałam powyżej, dlatego nie będę się w tej kwestii rozpisywać, jest przyjemny i z pewnością wyczuwalny przez dłuższy czas. Jak wspominałam wcześniej hydrolat używałam wraz z olejkiem i uważam, że jest to świetny duet w walce z zaczerwienieniami, ale i nie tylko. Produktu tego możemy używać zamiast toniku czy też mgiełki do twarzy. Używam go nie tylko wieczorem z olejkiem, ale również w ciągu dnia, gdy czuje że moja skóra potrzebuje nawilżenia lub odświeżenia. Uważam, że jest to produkt genialny, idealnie nadaje się nie tylko w zimę, ale również i w lato, gdy nasza skóra potrzebuje odświeżenia czy też złagodzenia poparzeń słonecznych. Ja się z nim nie rozstaję, ani w domu, ani w podróży. Z pewnością nie jest to mój ostatni hydrolat, aż szkoda, że tak pózno poznałam ten produkt, ale z pewnością nadrobię swoje zaległości w tej kwestii.
Wszystkich zainteresowanych kosmetykami naturalnymi zapraszam tutaj: KLIK